Zapraszamy do Anime Creative City!
http://animcc.blogspot.com
wtorek, 21 maja 2013
poniedziałek, 20 maja 2013
Od Shun'a C.D. Veroniki
Uśedliśmy przy stoliku i jedliśmy.
-Jak sobie dziś radziłem?-Spytałem.
-No...Bardzo dobrze, widac ze się starasz i że ci zależy.
-dzienki.
zjedliśmy i ja poszłem do stajni do Protega. Pogłaskałem go i wyczyściłem. Nagle.
-Hej, co tu robisz?-Spytała Veronika.
-No....-Drapie się po glowie-No czyszcze konia.
-a to spoko. Jedziasz na oklep na przejażdżkę?
-Jasne-Wsiadłem na konia i ruszyłem za nią.
Dokończysz Veronika? Ja też mało napisałem.
Od Veroniki C.D. Shun'a
Nowy utalentowany uczeń w naszej szkole! Bardzo byłam wesoła że tyle osób dołącza do naszej stadniny. Nawet polubiłam Shun'a. Teraz siedze z nim w ujeżdżalni i trenuje z nim.
-Bardzo dobrze Shun tylko popędź konia aby nie stanął
-Ok!
Po paru minutach:
-Bardzo dobrze Shun teraz odprowadź konia do boksu i zajmij się nim
-spoko-Shun zrobił to co mu mówiłam. Nadszedł czas obiadu. Wszyscy kierowali się w stronę jadalni.
-Veronika!-usłyszałam nagle głos Shun'a.
-hej Shun
-pójdziemy razem zjeść?
-jasne
Poszliśmy razem w stronę jadalni.
(Shun? sory że mało ale miałam brak weny)
-Bardzo dobrze Shun tylko popędź konia aby nie stanął
-Ok!
Po paru minutach:
-Bardzo dobrze Shun teraz odprowadź konia do boksu i zajmij się nim
-spoko-Shun zrobił to co mu mówiłam. Nadszedł czas obiadu. Wszyscy kierowali się w stronę jadalni.
-Veronika!-usłyszałam nagle głos Shun'a.
-hej Shun
-pójdziemy razem zjeść?
-jasne
Poszliśmy razem w stronę jadalni.
(Shun? sory że mało ale miałam brak weny)
Od Shun'a
Siedziałem w w domu i rozmyślałem do jakiej stajni zapisać mnie i Protega. Czytałem już chyba o tysiącach stajni ale żadna nie była tą jedyną. Wyszedłem na dwór i zobaczyłem buchmanke i jakąś dziewczynę. Podeszła do mnie i powiedziała.
-Hej nazywam się Veronika Diamond i prowadzę razem z moją siostrą stajnie. Widziałam że na plakacie przed domem że szukasz stajni dla siebie i konia. Czy to prawda?-Spytała
-No...Tak. Ale o co chodzi.
-Rozmyślałyśmy długo, i postanowiłyśmy cię zaprosić do naszej stajni. A twój koń będzie miał najlepsze boksy a ty najlepszy pokój.
-Diękuje że pozwoliłyście mi i koniu zamieszkać u was. A czy już teraz mogę z tobą jechać?
-Właśnie po to tu jestem alby zabrać cię i twojego konia protega do naszej stajni.
-Dobrze wezmę tylko walizkę i zaraz możemy ruszać.
Bardzo ucieszyłem się że jedyna instruktorka przyjechała specjalnie do mnie aby zabrać mnie do swojej stajni. Szybko pobiegłem do rzeczy i zapakowałem do jej auta, i ruszyliśmy. Jechaliśmy godzinę ale to nic, gdy przyjechaliśmy zobaczyłem piękną stajnie i piękny dom.
-To tu, jesteśmy na miejscu. Chodź zaprowadze cię do twojego nowego pokoju a twojego konia do boksu.- Powiedziała więc poszłem za nią.
Zostawiełem rzeczy w pokoju i pobiegłem od razu osiodłać Proteg'a.
Wjechałem na parkur i jeździłem a Veronika mówiła co robię źle.
<Dokończysz Veronika?>
poniedziałek, 6 maja 2013
poniedziałek, 22 kwietnia 2013
Od Roksany
Długo szukałam w necie idealną stadninę ..nie mogłam jej znaleźć fakt byłam w paru innych ale źle się tam czułam ...
Pewnego dnia , gdy opowiedziałam mój problem mojej koleżance ze szkoły poradziła mi tą stadninę tak naprawdę nie wiem jaka jest ale z wyglądu wygląda niesamowicie fajnie ,nie wiem czy tak jest na serio ale to się okaże ..Mam nadzieje , że szybko mnie tam polubią i ,że ja ich po lubię ..
Mała uwaga od instruktorek: Prosimy by opowiadania były dłuższe.
niedziela, 21 kwietnia 2013
Przepraszamy
Wielkie przeprosiny ze strony instruktorek ale nie mogłyśmy być wczoraj na dyskotece jaka była mówiona. Przełożona ona zostaje na 22 kwietnia. Dziękujemy za wyrozumiałość!
Instruktorki
Instruktorki
piątek, 19 kwietnia 2013
Od Nick'a C.D. Nataszy
Wszyscy zazdrościli mi odwagi, ale dla stadniny zrobił bym wszystko. Czułem się tutaj wolny, nikt mi nie rozkazywał (chyba że chodzi o lekcje). Przypomniałem sobie o moim koniu - Erwdodo.
-wybaczcie na chwile idę zająć się swoim koniem
-dobrze spotkasz Natasze też poszła-powiedziała Veronika pisząc coś w zeszycie.
-aha dobra-poszedłem w stronę Nataszy i pobliskiego starego padoku na którym pasły się wszystkie konie.
Podszedłem do mojego konia oraz do Nataszy.
-Nick, ty..nie boisz się że Erwodo może coś się stać? przecież są tu wilki, niedźwiedzie i wogóle...
-konie to stworzenia mądre...dlatego inne zwierzęta boją się z nimi zadrzeć...-uśmiechnąłem się do niej i połorzyłęm dłoń na ramieniu.
(Natasza?)
-wybaczcie na chwile idę zająć się swoim koniem
-dobrze spotkasz Natasze też poszła-powiedziała Veronika pisząc coś w zeszycie.
-aha dobra-poszedłem w stronę Nataszy i pobliskiego starego padoku na którym pasły się wszystkie konie.
Podszedłem do mojego konia oraz do Nataszy.
-Nick, ty..nie boisz się że Erwodo może coś się stać? przecież są tu wilki, niedźwiedzie i wogóle...
-konie to stworzenia mądre...dlatego inne zwierzęta boją się z nimi zadrzeć...-uśmiechnąłem się do niej i połorzyłęm dłoń na ramieniu.
(Natasza?)
czwartek, 18 kwietnia 2013
Od Nataszy - C.D Nicka
-Uff jak dobrze że nic się nie stało - odetchnęłam z ulgą. Strach by pomyśleć co by się stało gdyby niedźwiedź wszedł do jednego z namiotów. - Czy twój "genialny" plan przewidywał takie ryzyko? - spytałam Nicka gdy dotarło do mnie że parę razy niedźwiedzia łapa była o krok od twarzy chłopaka.
-Bez ryzyka nie ma wygranej. - odpowiedział i uśmiechnął się. Wszyscy powstawali i powoli dochodziło do nich, że kiedy spali odwiedził nas niedźwiedź. Veronika na nowo rozpaliła ognisko, była trzecia nad ranem ale nikt nie zamierzał spać.
- Nie bałeś się niedźwiedzia?! Przecież mógł cię zabić! - spytała Nicka Vanessa gdy siedzieliśmy przy ognisku. Podobnie i reszta. Nick uśmiechał się i opowiadał wszystkim jak to było. Ja cieszyłam się że już po wszystkim, nie sądziłam że kiedykolwiek tak przestraszę się niedźwiedzia. I nagle przypomniałam sobie o koniach. Jak one się czują? Czy niedźwiedź coś im zrobił? Może przerwał ogrodzenie? Zerwałam się i pobiegłam tam, nikt nie zauważył że gdzieś idę.
<Nick?>
Od Veroniki-Biwak CZ.2
Było południe. Wszyscy dotarliśmy do zaplanowanego celu. Każdy podziwiał piękny widok z góry (bo byliśmy na wzgórzu z którego było widać krajobraz z góry).Z drugiej strony znajdowała się czysta rzeka. Wyglądało to tak:
Każdy rozkładał namioty i rozpakowywać rzeczy. Oczywiście po paru minutach każdy przebrał się w stroje kąpielowe i wskoczyli do rzeki. Nawet Nat wskoczyła xD. Ja oczywiście stałam obok jeziora i przypatrywałam się w horyzont rzeki. Mój spokój nie potrwał długo ponieważ chłopacy wzięli mnie za nogi i ręce i wrzucili (dosłownie) do rzeki. Dziewczyny śmiały się a ja razem z nimi. Jecob, Nick i IIikki wskoczyli do nas i dziewczyny na chłopaków-walka na chlapnie.
<po 1 godz.>
Każdy rozłożył sobie ręcznik aby się poopalać. Konie zawiązane do belek stały koło poidła i piły wodę. Ja siedziałam na kocu z włosami zawiniętymi w ręcznik. Czytałam gazetę z najnowszymi sprzętami dla koni. Dziewczyny rozmawiały ze sobą, śmiały się a chłopacy stali w grupce i jakoś dziwnie spoglądali na każdą z dziewczyn. Oni się położyli a ja podreptałam do dziewczyn.
-Hej..mam pomysł...-zaczęłam szeptać do dziewczyn. One przytaknęły, każda wzięła wiadro i napełniła wodą. Biedne ofiary miały pojęcia że oblejemy ich wodą (buhahahaaa...).
-Na trzy...raz...dwa...trzy!-na mój okrzyk wszystkie wylały na chłopaków wodę i się śmiały a ja razem z nimi.
<po 20 min>
Był już wieczór. Każdy wziął sobie patyk i nadział na niego kiełbasę. Ja za nią nie przepadałam więc zrobiłam sobie pianke na patyku. Wszyscy siedzieli wokół ogniska. Po kolei opowiadaliśmy sobie straszne historie. Potem poszliśmy spać do namiotów. Podszedł do mnie Jecob.
(Jecob?)
Od Nick'a C.D. Nataszy-Biwak
Noc była piękna. Ptaszki śpiewały a cieplutki wiatr jakby otulał mnie w kocyk...dopóki nie obudziła mnie Natasza xD.
-A....co?-ziewając wstałem.
-t-tam j-jest ni-niedźwiedź!-pokazała na wyjście z namiotu.
-Że co jaki...Woo oaha!-gdy go zobaczyłem o mało się nie wywaliłem.
-i co teraz Nick?-patrzyła na mnie.
-a-ja wiem?nie znam się na niedźwiedziach..chyba żęęęę....-na mojej twarzy zawitaj chytry uśmieszek.
-chodź-załapałem Natasze za rękę i wyprowadziłem przed namiot.
-i to był ten twój pomysł?!-Natasza stała przed niedźwiedziem.
-Tag :3 dobra, umiesz szybko biegać?
-nie za bardzo a co?
-dobra weź garnek i uderzaj w niego kijem.
Natasza posłuchała mnie. Uderzała a niedźwiedź powoli się płoszył. Oczywiście obudziliśmy także cała grupę.
-to działa!!
-ok...-rzuciłem patykiem w niedźwiedzia a on zaczął za mną biegnąć. Biegłem w kierunku rwiącej się rzeki. Oczywiście skoczyłem a niedźwiedź za mną. Chciał mnie zadrapać ale robiłem uniki. Oczywiście, jeżeli ma się większy mózg od niedźwiedzia trzeba się czegoś załapać aby nie popłynąć dalej. Złapałem się gałęzi wystającej z konaru drzewa a niedźwiedź popłynął dalej.
-uff...
-Nick! gdzie jesteś?-usłyszałem dochodzący głos Veroniki.
-tutaj! przy rzece!
-boże nic ci nie jest? -podbiegła do mnie Natasza i pomogła wyjść z wody.
-nie..spoko-Veronika dała mi ręcznik.
(Natasza?)
Od IIikkiego - Biwak
A zapowiadał się normalny biwak… Ale cóż,
właściwie było śmiesznie. Z Dassionem jechaliśmy na końcu. Po pewnym
czasie dołączyła do nas Zuza z Mystery. Czas mijał bardzo szybko,
zagadaliśmy się trochę i nie zwracaliśmy za bardzo uwagi gdzie jedziemy,
konie po prostu szyły przed siebie. Zauważyliśmy że coś jest nie tak
kiedy przestaliśmy słyszeć głosy przed nami. Zatrzymaliśmy się i
dokładnie rozejrzeliśmy, oczywiście nikogo nie było. I co teraz ? Jechać
w przód i szukać wyjścia z tej drogi czy w tył i próbować znaleźć
poprzednią ? Najpierw pojechaliśmy do przodu, bo w sumie potem można się
zawrócić. Jechaliśmy tak może 10 minut aż zauważyliśmy spory, biały,
trochę zapuszczony dom. Przejechaliśmy na drugą jego stronę i rzucił mi
się w oczy sporawy napis : Home of rusty old man*. Dom spokojnej
starości… Zajrzałem do środka i zobaczyłem grupkę starszych ludzi
jedzących kleik i bigos. Niektórzy robili coś na drutach. Zaczęliśmy
śmiać się dosyć głośno i najwyraźniej nas usłyszeli bo ktoś wyszedł na
ganek i zaczął coś za nami krzyczeć ale już nie słyszeliśmy tego bo
pogalopowaliśmy w stronę powrotną. Na szczęście znaleźliśmy dobrą drogę i
dogoniliśmy resztę grupy. Potem było po prostu świetnie! Konie
odpoczywały na pastwisku, my siedzieliśmy przy ognisku graliśmy na
gitarze i oczywiście opowiadaliśmy sobie historie o duchach. Biwak pełną
gębą!
( * nazwa znaczy tyle co : Dom zardzewiałego starego pana. Bo o co
chodzi najlepiej wiedzą ci, którzy byli wieczorem na chacie ;D)
środa, 17 kwietnia 2013
Od Zuzy - Przygoda z zawodami
Niepewnym krokiem prowadziłam Mystery. Uczesałam ją w takie małe
koczki. Nie wiem jak to się nazywa. Grzywę miała całą w nich. Ogon ,
zostawiłam. Ona ma tam takie piękne falowane włosy! Wyglądała dosyć
elegancko. Wszystkie konie tak wyglądały. W końcu , to moje pierwsze
zawody galopu. Nagle , zobaczyłam Cleo. Jaką ona jest egoistką!
Nienawidzę jej! Zawsze wygrywała. Ale nie tym razem! Przeładowałam swoją
złość w energię ( zawsze tak robię xD
). Wszyscy stanęli w ,,budkach". O tuż , podział był taki , że nie
ścigałam się z moimi. Mieli na końcu poruwnać czas i nie osoba , ale
stadnina wygrywała.
- 3...2...1.... Start! - Powiedział jakiś głos i ruszyliśmy.
Mystery gnała jak burza. Szybko to minęło. Byłam już przy końcu. Ale
Cloe deptała mi po piętach! Nie pamiętam , co się stało. Ale chyba Cloe
wpadła na mojego konia. Brakowało 10 cm. I bym wygrała. Leżę w szpitalu
ze złamanymi nogami. Mystery nic nie jest - wpadła na piach. Miała
lekkie lądowanie - na moich nogach. Na szczęście sędzia ją
zdiskiwilawykował ( czy jakoś tak xD) I mnie uznano za zwyciężce. Wszystko PRAWIE dobrze się skończyło. A jak nam poszło? Nie wiem...
Od Nataszy-Biwak
Bardzo
się cieszyłam z biwaku, ale jak to ja pakowałam się w ostatniej chwili i
nie brałam zbędnych rzeczy. Oczywiście w ostatniej chwili, bo ja mam
zawsze czas. Na szczęście nie opóźniłam wyjazdu. Na miejsce jechaliśmy
konno, wciąż dokładnie nie wiedząc gdzie rozbić obóz. Nie wiem ile tak
jeździliśmy ale po pewnym czasie Veronika oznajmiła że znaleźliśmy
miejsce. Była to mała polanka w środku lasu. Niedaleko znajdowało się
jezioro. Zeszłam z konia i w czasie gdy inni rozkładali namioty ja
wiązałam prowizoryczne ogrodzenie dla koni. Związałam parę drzew białą
taśmą, która jakimś cudem znalazła się w moim plecaku. Gdy skończyłam
poszłam pomóc Nickowi rozkładać namiot. Wszyscy ze sobą rozmawialiśmy,
śmialiśmy się i zwierzali z niespodzianek jakie zgotowało nam życie.
Wieczorem, przy wspólnym ognisku, chłopaki straszyli nas i opowiadali
straszne historie. My z dziewczynami postanowiłyśmy być trochę bardziej
sprytne i zaplanowaliśmy w nocy akcje z pastą do zębów. Gdy już wszyscy
byliśmy w namiotach, ja nie umiałam jak zwykle zasnąć. Siedziałam na
dworze i patrzyłam się w gwiazdy. Nagle usłyszałam szmer. Potem drugi i
następny. Myślałam że mi się zdaje, ale w pewnym momencie w ciemności
błysnęły lśniące oczyska. Powoli wycofałam się do namiotu gdy usłyszałam
niedźwiedzi pomruk. Szturchnęłam Nick'a.
-Wstawaj! - szepnęłam, niespokojnie patrząc jak niedźwiedź dojada po nas kolacje.
(Nick dokończ)
|
|
Od Zuzy-Biwak
Nadeszła
godzina biwaku. Jestem z Ikkiem w namiocie. Po godzinnej wędrówce ,
jesteśmy na miejscu. Jest to las. Wokół nas rosną sosny świerki i inne.
Każdy z nas miał plecak , lub torbę. Ja miałam torbe z koniem , którą
dostałam na urodziny.Przez resztę dnia szukaliśmy drewna na opał itp.
Nadszedł oczekiwany czas - wieczór. Veronika rozpali ognisko , czasem
pomogła jej Nat. Widocznie , Carly była pierwszy raz na biwaku. Trzymała
w ręku kiełbasę i ostry patyk. Nie wiedziała co z nim zrobić.
- Jak to się... - Powiedziała Carrly. Gdy to usłyszałam położyłam swoją
kiełbasę nabitą na patyk i ruszyłam w jej stronę. Po chwili zadowolona
trzymała w ręku oczekiwany efekt. Wszyscy jedli swoje porcje ze smakiem.
Ja zrobiłam pewnego rodzaju hot-doga. Na gałąź nabiłam chleb , potem
paruwkę i znów chleb. Było przepyszne! Oczywiście , wszyscy ode mnie
zgapili. Nadeszła noc. Wszyscy byli w swoich namiotach. Ja byłam z
Ikka'ikką. Dla zabawy , opowiadał mi ,, klątwe krwawej Merry" ( w
skrucie)
- Merry pogżebano żywcem , bo myśleli że nie żyje. Teraz mści się na to
na ludziach. Jest duchem. Portarem między światem nie żywych a żywych
jest lustro. Jeśli o 24.00 przy zapalonych świeczkach powierz patrząc w
lustro trzy razy powiesz jej imię , padniesz w śpiączkę. Pogrzebią cie
żywcem! O to jest klątwa krwawej Merry..... - Powiedział w taki sposub ,
że trochę się przestraszyłam.
- Hahahahha! Jam jest krwawa Merry i zemszczę się na was , nie wolno o
mnie muwić! Hahahha! - usłyszałam. Najpierw chciałam krzyknąć , ale
przypomniałam sobie , że ona nie istnieje. A po za tym - Hello! Tu je ,
Zuza! Jeszcze nic mnie nie przestraszyło. Weszłam za namiot. Widziałam
tylko , że jedednemu z nich suwak się zapina. Szybko weszłam do niego.
Okazało się , że to... Jecob z Veronoką!
< Veronika? Sorki , że was w to wkręciłam , nie miałam pomysłu xD >
|
|
Od Veroniki - Biwak CZ.1
Wstaliśmy rano zwarci i gotowi. Razem z Nat zebrałyśmy uczniów i odpowiednie rzeczy do biwaku. Każdy oporządził swojego konia i ruszyliśmy. Każdy nie mógł się doczekać nocowania i to w gąszczu lasu. Jadąc na Rodrigo, gdy byliśmy przy drodze do lasu zobaczyliśmy szlak. Oczywiście ruszyliśmy nim. Lecz po 30 min zgubiliśmy się. Na szczęście na poboczu był domek panów Rodredów (sąsiedzi) (w pewnym sensie).
-o! któż to do nas przybył? czyżby to Stadnina Green Hills?-mówił pan Henryk Rodred siedząc na bujanym krześle z fajką.
-Dzień dobry panie Henryku! my tu z prośbą do pana!-mówiłam schodząc z Rodrigo i idąc z Nat w jego kierunku.
-a jaką to prośbe dziewczynki?
-chciałyśmy ..znaczy chcieliśmy się spytać czy zna pan drogę do obozowiska..
-obozowisko?tak to wzdłuż tych drzew i dotrzecie do małej polanki a potem pojawi się wam szlak-mówiąc to poprawił kapelusz jakby zbierał się do snu.
-dziękujemy panu!-każdy z uczniów podziękowach i ruszyliśmy galopem w strone polany.
C.D.
Zwycięstwo!
Zuza,Carly,Jacob,Illiki i ich kapitan Veronika świetnie się spisali! każdy mknął jak burza pokonując innych zawodników. Oby tak dalej!
Nasza drużyna zdobyła I miejsce! Gratulacje! oto puchar:
Nasza drużyna zdobyła I miejsce! Gratulacje! oto puchar:
Od Zuzy C.D. IIikki
- Kim jesteś? Pewnie nowym , nie mylę się. - Powiedziałam i poglaskalam mystery stojącą obok mnie.
- Jestem ikka . Tak , Wiem co myślisz. Mama zraniła mnie tym imieniem. -
Powiedział i uśmiechnął się. Po chwili zaczęliśmy się śmiać.
- Myślałam , że jesteś kolejnym prostym chłopakiem , Który chce się
przed De mną wywyższać . Tylko dla tego , że jestem młodsza!-
powiedziałam z ukrytą złością. Wzięłam mojego konia za ląże. Wsiadła na
nią na oklep {Bez siodła itp.}. Miałam ochotę poćwiczyć galop do
zbliżających się zawodów. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk kopyt. To
on.
<ikka ? Jeśli źle pisze twoje imię sorry , Ale pisze na tablecie i jest trudniej.
wtorek, 16 kwietnia 2013
Od Vanessy - C.D Ariany
- Nie widać? - uśmiechnęłam się
- No nie...
- Tak... - westchnęłam
- Aha...
Wiedząc, że nie pogadam z nią, poszłam do boksu Valerié. Wyczyściłam ją i usiadłam z rogu boksu. Siedziałam tak chwilę, aż do boksu zajrzał...
<Kto?>
Wasza wina
Jeżeli nie zapisaliście się wczoraj, z kim chcieliście spać w namiocie zrobiłyśmy to za was. Jesteśmy trochę zawiedzione ale to pierwsze kroki stadniny i darujemy (na razie).
Instruktorzy
Instruktorzy
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Od Veroniki C.D. Natalie (UWAGA DO WSZYSTKICH UCZNIÓW)
-wiesz co...Nat..mam pomysł!
-jaki?-powiedziała i razem szłyśmy w kierunku stołówki.
-może jakiś wyjazd w teren?
-Veronika..jesteś genialna!
-wiem xD
-!! możemy zrobić biwak!!
-to świetny pomysł! mamy piękne lasy..musimy to ogłosić uczniom!
-taak ale chodźmy na obiad bo jestem głodna
-heh masz rację ja tak samo
Weszłyśmy do stołówki. Na obiad był makaron z sosem serowym ^^. Do rzeczy.
Zebrałyśmy wszystkich uczniów w poczekalni.
-słuchajcie! wpadłyśmy z Verą na genialny pomysł! zrobimy wyjazd w teren!
Wszyscy uczniowie zaczeli wiwatować i krzyczeć z radości.
-a kiedy on będzie?-spytał się Jecob.
-on będzie dzisiaj. Wyjedziemy wieczorem na jedną noc. Więc idźcie przygotowywać konie i siebie a ja z Nat zajmiemy się innymi rzeczami.
Wszyscy rozeszli się. Ja z Nat poszliśmy przygotowywać jedzenie, namioty i apteczkę na wypadek. Oczywiście nie zapomniałyśmy o koniach. Wzieliśmy im wszystko co trzeba. Koce i inne rzeczy załadowałyśmy w plecaki.
<po 30 min>
Każdy nie mógł się doczekać biwaku. Każdy podchodził i zadawał pytania:
-a w jaki teren jedziemy?
-jedziemy do lasu. Będziemy nocować w namiotach. Każdy będzie spał z 1 osobą.
-a o której jedziemy?
-koło 19,18
-ale suuper!
(jeżeli jakiś z uczniów chce dokończyć to prosszze =3)
Uwaga!
do uczniów! niech każdy napisze opowiadanie o biwaku i niech mi
zamelduje JESZCZE DZIŚ z kim będzie w namiocie! instruktorzy mogą razem z
wami ale pod ich zgodą! zapisy trwają do końca tego dnia! więc radze
jak najszybciej! zapisy trwają do dzisiaj a wyjątkowo do jutra! biwak rozpoczyna się od dzisiaj a opowiadania o biwaku przyjmujemy do środy!
Jeżeli macie jakieś pytania napiszcie do izabela3g3 lub agata842 !
Od IIikki
-Jesteś taki radosny a jednocześnie tak wredny…
Stałem w boksie oglądając Dassiona. Chociaż mam go już od roku dalej go
nie rozumiem. Przed chwilą radosny koń, który domagał się głaskania ,
chodził teraz nerwowo po całym boksie szukając najprawdopodobniej okazji
co by tu zrobić, żeby mnie ugryźć, kopnąć albo po prostu wypchnąć z
boksu . Kłapnął zębami przed moją twarzą.
- Naprawdę jesteś wredny. A teraz chodź.
Wziąłem konia na lonżę. Ten szczęśliwy podniósł wysoko głowę i chodząc w
miejscu czekał aż zobaczy światło dzienne. Czy on kiedykolwiek
odpoczywał ? Prawie cały czas był w ruchu, całymi dniami, może i nawet
nocami. Gdy wyszliśmy na zewnątrz zobaczyłem kogoś zbliżającego się do
stajni . Nie znałem tu jeszcze nikogo, nie wiedziałem kto to jest.
Zatrzymałem się, a Dassion niecierpliwiąc się zaczął chodzić w koło. Gdy
dziewczyna przechodziła obok odpaliłem krótko:
-Cześć. Jak się masz ?
<Skończysz Zuza?>
niedziela, 14 kwietnia 2013
Od Natalie - C.D Veroniki
Gdy Vera weszła do stajni podbiegłam do niej.
-Kto to?
-Jakaś Zuza Kejm... Pokazałam jej pokój i poszła... -Podeszła do Rodrigo.
Ja podeszłam do boksu Kariny. Stały blisko siebie. Pogłaskałam Karinę i zarżała. Rodrigo też.
-A kiedy pierwsze lekcje? -Spytałam.
-Zacznijmy od jutra...
-Okej... Ale wiesz.. Teraz damy im czas wolny żeby się zapoznali z otoczeniem i wgl?
-Nooo... Tak... Niech pobędą też ze swoimi końmi....
-Taa...
<Vera? Ja nie mieć wena xD>
Od Ariany
Pod koniec roku szkolnego, przeglądałam na internecie różne stadniny, do których mogłabym dołączyć, i uczyć się jazdy konnej. Co prawda, potrafiłam już jeździć konno, ale nie bardzo dobrze.
Spodobała mi się jedno takie miejsce: Stadnina Green Hills.
Od razu pobiegłam do swojej mamy.
-Mamoo.- zaczęłam.
-Tak?
-Wybrałam już stadninę, do której mogłabym pojechać.- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Aham..To pokaż mi stronę tej stadniny.
-Ok- pobiegłam po laptopa, i dałam go mamie. Ona obejrzała dokładnie tą stronę i powiedziała:
-Okej, zapiszę cię tam.- uśmiechnęła się.
-Dzięki!- przytuliłam ją.
*Parę dni potem*
Zaczęłam pakować się do wyjazdu. Kiedy byłam gotowa, tata już czekał na mnie w samochodzie. Ruszyliśmy.
Po paru godzinach byliśmy na miejscu. Wysiadłam.
-Dzięki..
-Nie ma za co.- odpowiedział i uśmiechnął się.- Miłych wakacji!
-Jeszcze raz dzięki. Pa!- powiedziałam i poszłam w stronę budynku.
Tam spotkałam jakąś dziewczynę.
-Cześć, ty jesteś Ariana Grande? Ja jestem Veronika Diamond, jedna z instruktorek.- uśmiechnęła się.
-Tak, to ja. - odwzajemniłam uśmiech.
-Okej, chodź, zaprowadzę cię do twojego pokoju.
-Spoko. -poszłam za nią.
Na korytarzu, natknęłam się na jakąś dziewczynę.
-Cześć, jestem Ariana Grande, nowa, a ty?
-Hej, jestem Vanessa- uśmiechnęła się.
-Też jesteś uczennicą?
<Vanessa?>
Od Veroniki C.D. Zuzy
Zauważyłam jakiś samochód w oddali. Podeszłam do Natalie (stałyśmy przy ujeżdżalni)
-Zobacz!
-A to kto?
-Sama nie wiem...wygląda na jakąś dzianą rodzinę
-masz rację weź idź do nich a ja posprzątam na ujeżdżalnie ok?
-jasne -podbiegłam do samochodu a z niego wyszła jakaś dziewczyna i jej rodzice.
-witajcie w naszej stadninie! co was do nas sprowadza?
-witaj ty pewnie jesteś Veronika?
-tak to ja
-my zapisaliśmy tu naszą córkę do Stadniny aby mogła się tu uczyć podstaw jazdy konnej
-tak? zaraz sprawdzę-poszłam po mój zeszyt.
-Zuza Kejm?
-tak! to ja!
-to witaj w naszej stadninie! weź swoje rzeczy i idź do swojego pokoju a ja odprowadze twojego konia
-dziękuje!
Dziewczyna pożegnała się z rodzicami i poszła do swojego pokoju. Oni odjechali a ja poszłam w kierunku stajni. Podbiegłą do mnie Natalie.
(Nat?)
Od Natalie - C.D Vanessy i Carly
Po paru dniach od założenia stadniny zauważyłam dziewczynę która dołączyła. Miała na imię Vanessa i miała klacz Valerié. Był to piękny koń. Dziewczyna była bardzo miła i zakwaterowałam jej klacz tu. Ona sama dostała pokój. Po paru godzinach do drzwi zapukała także jakaś dziewczyna. Miała ciemne włosy i walizkę. Oczywiście wiedziałam że zapyta czy może się zapisać. Zaprowadziłam ją koło lady w recepcji i zapisałam.
-Imię i nazwisko? -Spytałam miło.
-Carly Steven.
-Imię konia?
-Fluffy , klacz Tinker.
Uśmiechnęłam się i zapisałam ostanie słowo.
-To teraz możesz iść do pokoju. -Uśmiechnęłam się.
Carly odeszła a gdy ja szłam do Kariny po drodze spotkałam Verę.
-Zapisałam już 2 dziewczyny. Zaraz pewnie nowi dojdą. -Powiedziałam.
-Tak ja też zapisałam chłopaka.
Pogadałyśmy jeszcze chwilkę i poszłam osiodłać Karinę. Veronika poszła do pokoju. Podeszłam do mojej pięknej klaczy pinto i pogłaskałam ją. Ona zarżała radośnie.
-Wiesz co? Niedługo będziesz miała nowych kolegów. -Szepnęłam do klaczy. Taaak, nadal nie potrafię wyrosnąć z mówienia do zwierząt.
Osiodłałam ją i wyjechałam ze stajni. Pojechałam w teren. Jechałam i czułam wiatr we włosach. Właśnie takie chwile lubię. Wiatr, pole, ja, Karina, wolna przestrzeń. Po chwili zauważyłam Nessi. Jeździła na Valerié. Podjechałam do niej.
-Cześć.
-Cześć Natalie...-Przywitała się ale szybko poprawiła- Czy... Jako do instruktorki mam ci mówić ,,pani"?
-Jeśli chcesz. Nigdy tego nie wymagałam i nie wymagam. -Wzruszyłam ramionami.
-Aha. Ok.
-No własnie. Podoba ci się tu? -Zeszłam z Kariny i usiadłam pod jakimś drzewem.
-Tak jest tu ładnie.
-Cieszę się. Razem z Veroniką musiałyśmy długo szukać zanim tu natrafiłyśmy. Ale się opłaciło... -Spojrzałam w górę.
<Vanessa?>
Od Zuzy
Niedługo po tym , byłam w aucie. Kocham muzykę , więc wziełam słuchawki. Nie zdążyłam zacząć się nudzić , bo po 15 minutach , byłam na miejscu. Było przepięknie! Na przeciwko był ciemnoniebieski budynek.
- Tu tu. - Powiedział tata i wzkazał w tym kierunku. - Wybierz konia.
Podbiegłam w tą stronę. Wszystkie konie się schowały. Pewnie dla tego , że poczuły nowy zapach. Tylko jeden się zainteresował moją obecnością. Wystawił łeb i obserwował mnie. Ze mną była też ciotka , której szczeże nie nawidziłam.
- Co to za brudne zwierzę? Dziecko , jak ty możesz takie coś chesz mieć? To nie higieniczne! - Powiedziała i brzybliżyła się do niego. Miała długie włosy , które kochała. W tej chwlili koń pociągnoł za nie. Wyrwał cioci spory kawał. Wpadłam w śmiech.
- Chcę tego! Na 10000% - Powiedziałam rozbawiona. Przyszedł ktoś w garniturze. Wziął nożyczki i obioł włosy. Nie były już w pysku konia. Ciotka wyglądała jak czarownica.
- To jest 3-letnia klacz. Jest tajemnicza i agresywna. Nie polecam jej... - Tłumaczył mężczyzna.
- Tak jak ja. Zawzę ją Mystery. Posuje do niej. - powiedziałam z uśmiechem. Wybrałam dla niej siodło , uzdę i inne potrzebne żeczy. Nie minęła minuta , byłam pod Stadniną.
<Veronika?>
Od Nataszy
Siedziałam na drewnianym płocie i obserwowałam go. Był taki szczęśliwy... Wierzgał, cwałował, bawił się i co chwilę spoglądał na mnie, bym go pochwaliła. Przerażała mnie myśl że za niedługo będę musiała go oddać. Nie, nie mogłam tak myśleć. Wszystko się ułoży - powtarzałam sobie. Mam na imię Natasza Goriainov i pochodzę z Rosji, przez co często staje się pośmiewiskiem. Moja rodzina jest biedna, mam tylko matkę, ojciec nas zostawił. Nadal nie wierze że Rought to mój koń. Mam go od źrebaka, był niesforny i często powoził. Z czasem jednak zrozumiałam ze to jego wewnętrzne i teraz przynajmniej ja jestem wstanie go dosiąść. Ale teraz zamykają stadninę w której mogłam trzymać go za darmo....
-------------------------------
Idąc ulicą natknęłam się na ulotkę o stadninie Green Hills. Pojechałam z mamą to sprawdzić. Weszłam do recepcji przy której stała jakaś dziewczyna.
-Czy mogłabym zakwaterować tutaj mojego konia? - spytałam.
(Natalii, dokończysz?)
Od Zuzy
Nazywam się Zuza. Należę do bogatej rodziny. Jednak... Nie jestem rozpieszczona. Wiecie dla czego? Jak coś chciałam , musiałam na to zapracować. Robiłam to tak... Przez może 15 lat. Jestem teraz w mieście i zbieram pieniądze na mój wyjazd do Stadniny Green Hills. Gram na gitarze i śpiewam. Zgromadziło się trochę pieniędzy. Może , z 50 złotych. Nagle , zadzwonił telefon.
- Zuzia? - Usłyszałam głos mamy.
- Tak? I nie mów tak do mnie , jestem Zuza , nie Zuzia! - Co?
- Wracaj do domu! Szybko!
- Okey , Okey. O co chodzi?
- Tajemnica....
Rozłączyłam się. Tajemnica?... Coś ukrywa.... Wziełam gitarę i pieniądze spakowałam do kieszeni.Z człych sił w nogach biegłam do domu.
Było ciemno. Pochwili ktoś zapalił światło.
- Niespodzianka! - Powiedziała moja cała rodzina i wyszkoczyła do góry. Mama do mnie podeszła i powiedziała - Wiem , że zbierasz grając na gitarze. Dzisiaj skońszyłas 16 lat i jeseś gotowa na wyjazd. Wszyscy złożyliśmy się na niego. Ale to nie wszystko. Od dawna marzyłaś o koniu. Mówiłam , że jesteś za młoda , nie jesteś jeszcze odpowiedzialna... Ale dziś skończyłaś 16 lat , więc.... Dziś idziemy do hodowli twoich ulubionych koni.
- Angloarabów! - Chyba zaraz pękne ze szczęścia! - Naprawdę dziękuje! - Popatrzyłam się na całą rodzinę.
- Jedziemy zaraz. Wybierzesz sobie ładnego konia. Przy okazji ta chodowla jest tuż obok Stadniny Green Hils! - Na mojej twarzy malował się uśmiech.
CD nastąpi
Od Veroniki C.D. Jecob'a
-Następne zawody będą w sobotę za tydzień o 14.30
-a w czym?
-w biegach przełajowych. Tam jest tablica z informacjami-wskazałam na tablice w poczekalni.
-o dzięki-podszedł do tablicy i zaczął czytać.
-to jest...17.03 o 18 .00 jest kolacja
-dzięki za informacje oraz że mnie przyjęłaś
-nie ma za co z chęcią przyjmujemy nowych uczniów.
(Jecob?)
od Jacoba do Veroniki
Zaprowadziłem mego konia do boksu i poszedłem do dziewczyny.
-już koń w stajni
-dobrze teraz wybierzemy dla ciebie pokój
Szukaliśmy i wybrałem sobie.
-jak się nazywasz?-powiedziałem
-Verionika
-aha to kiedy będą jakieś zawody?
(dokończ -.-)
Od Veroniki C.D. Jecob'a
-tak jasne wejdź-wpuściłam go do środka.
-zapiszesz się na ...?-wyjełam swój zeszyt w którym byli wszyscy zapisani.
-gdzieś...dużo?-powiedział drapiąc sie po głowie.
-dobra zapiszemy cię...kiedyś potem ustalimy cenę..powiedz imię i nazwisko oraz imię konia
-ja mam na imię Jecob Black a imię konia to Black
-spoko jesteś już zapisany-zamknęłam zeszyt i odłożyłam go na miejsce.
-musisz zaprowadzić konia do boksu a jak to już zrobisz przyjdź do mnie i wybierzemy ci pokój
(Jecob?)
Od Jecob'a
Byłem na przechadzce w lesie z moim koniem gdy nagle wpadła mi myśl by pojechać do stadniny i tam startować w zawodach jeździeckich.Pojechałem do Stadniny najbliższej Green Hills.Zsiadłem z konia i przywiązałem go . Zapukałem do najbliższych drzwi i zobaczyłem dziewczynę powiedziałem.
-dzień dobry chciałbym dołączyć do tej stadniny i startować w różnych konkursach ?
(co dalej Veronika)
Od Carly
Kochałam strasznie moją klacz Fluffy, była dla mnie najważniejsza.Już od źrebaka szkoliłam ją w skokach czy też w biegach.Wczoraj Fluffy skończyła 3 rok swojego życia więc postanowiłam ją podszkolić bardziej.Moja mama więc zaproponowała mi Stadninę Green Hills i właśnie tam dzisiaj jechałyśmy!Siedziałam z tyłu i z nudów słuchałam muzyki.Spakowałam wszystko co mi było potrzebne.Mama powiedziała żebym nie brała gitary ale i tak ją spakowałam na wypadek gdybyśmy mieli ognisko.Jechałyśmy do stadniny z pięć godzin.Kiedy przyjechałyśmy od razu wysiadłam z samochodu i otworzyłam przyczepę dla mojej pięknej Fluffy. Klacz wyszła z przyczepy i radośnie zarżała.Głaskałam jej grzywę a rodzice dali mi walizki.Pożegnałam się z rodzicami i poszłam w kierunku wielkiego budynku.Zadzwoniłam do drzwi a otworzyła je brązowowłosa dziewczyna.
<Natalie co było dalej?Sorry że krótkie>
Od Vanessy
Siedziałam w boskie Rié, czesząc ją. Miałam zamiar pojechać w teren. W końcu wyprowadziłam ją z boksu, osiodłałam i wsiadłam. Zaryła ziemię kopytem, ale miałam to gdzieś. Wiedziałam, że pode mną nie będzie dębować.
Pocwałowałam na łąkę, a później do lasu. Gdy przystanęłam nad strumykiem, żeby odpocząć, usłyszałam czyjeś głosy. Odeszłam od konia, szukając dane osoby. Okazało się, że Natalie również wpadła na pomysł, żeby pojechać w teren...
<Natalie?>
sobota, 13 kwietnia 2013
Siemanoo =3
Tu Natalie i Veronika
Miło powitać was na naszej NOWO zrobionej stadninie! Jest ona naszą pierwszą stadniną....ale do rzeczy. Zapraszamy was do dołączenia!
Miłej zabawy
Instruktorzy =3
Miło powitać was na naszej NOWO zrobionej stadninie! Jest ona naszą pierwszą stadniną....ale do rzeczy. Zapraszamy was do dołączenia!
Miłej zabawy
Instruktorzy =3
Subskrybuj:
Posty (Atom)