środa, 17 kwietnia 2013

Od Nataszy-Biwak

Bardzo się cieszyłam z biwaku, ale jak to ja pakowałam się w ostatniej chwili i nie brałam zbędnych rzeczy. Oczywiście w ostatniej chwili, bo ja mam zawsze czas. Na szczęście nie opóźniłam wyjazdu. Na miejsce jechaliśmy konno, wciąż dokładnie nie wiedząc gdzie rozbić obóz. Nie wiem ile tak jeździliśmy ale po pewnym czasie Veronika oznajmiła że znaleźliśmy miejsce. Była to mała polanka w środku lasu. Niedaleko znajdowało się jezioro. Zeszłam z konia i w czasie gdy inni rozkładali namioty ja wiązałam prowizoryczne ogrodzenie dla koni. Związałam parę drzew białą taśmą, która jakimś cudem znalazła się w moim plecaku. Gdy skończyłam poszłam pomóc Nickowi rozkładać namiot. Wszyscy ze sobą rozmawialiśmy, śmialiśmy się i zwierzali z niespodzianek jakie zgotowało nam życie. Wieczorem, przy wspólnym ognisku, chłopaki straszyli nas i opowiadali straszne historie. My z dziewczynami postanowiłyśmy być trochę bardziej sprytne i zaplanowaliśmy w nocy akcje z pastą do zębów. Gdy już wszyscy byliśmy w namiotach, ja nie umiałam jak zwykle zasnąć. Siedziałam na dworze i patrzyłam się w gwiazdy. Nagle usłyszałam szmer. Potem drugi i następny. Myślałam że mi się zdaje, ale w pewnym momencie w ciemności błysnęły lśniące oczyska. Powoli wycofałam się do namiotu gdy usłyszałam niedźwiedzi pomruk. Szturchnęłam Nick'a.
-Wstawaj! - szepnęłam, niespokojnie patrząc jak niedźwiedź dojada po nas kolacje.
(Nick dokończ)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz