Noc była piękna. Ptaszki śpiewały a cieplutki wiatr jakby otulał mnie w kocyk...dopóki nie obudziła mnie Natasza xD.
-A....co?-ziewając wstałem.
-t-tam j-jest ni-niedźwiedź!-pokazała na wyjście z namiotu.
-Że co jaki...Woo oaha!-gdy go zobaczyłem o mało się nie wywaliłem.
-i co teraz Nick?-patrzyła na mnie.
-a-ja wiem?nie znam się na niedźwiedziach..chyba żęęęę....-na mojej twarzy zawitaj chytry uśmieszek.
-chodź-załapałem Natasze za rękę i wyprowadziłem przed namiot.
-i to był ten twój pomysł?!-Natasza stała przed niedźwiedziem.
-Tag :3 dobra, umiesz szybko biegać?
-nie za bardzo a co?
-dobra weź garnek i uderzaj w niego kijem.
Natasza posłuchała mnie. Uderzała a niedźwiedź powoli się płoszył. Oczywiście obudziliśmy także cała grupę.
-to działa!!
-ok...-rzuciłem patykiem w niedźwiedzia a on zaczął za mną biegnąć. Biegłem w kierunku rwiącej się rzeki. Oczywiście skoczyłem a niedźwiedź za mną. Chciał mnie zadrapać ale robiłem uniki. Oczywiście, jeżeli ma się większy mózg od niedźwiedzia trzeba się czegoś załapać aby nie popłynąć dalej. Złapałem się gałęzi wystającej z konaru drzewa a niedźwiedź popłynął dalej.
-uff...
-Nick! gdzie jesteś?-usłyszałem dochodzący głos Veroniki.
-tutaj! przy rzece!
-boże nic ci nie jest? -podbiegła do mnie Natasza i pomogła wyjść z wody.
-nie..spoko-Veronika dała mi ręcznik.
(Natasza?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz