Niepewnym krokiem prowadziłam Mystery. Uczesałam ją w takie małe
koczki. Nie wiem jak to się nazywa. Grzywę miała całą w nich. Ogon ,
zostawiłam. Ona ma tam takie piękne falowane włosy! Wyglądała dosyć
elegancko. Wszystkie konie tak wyglądały. W końcu , to moje pierwsze
zawody galopu. Nagle , zobaczyłam Cleo. Jaką ona jest egoistką!
Nienawidzę jej! Zawsze wygrywała. Ale nie tym razem! Przeładowałam swoją
złość w energię ( zawsze tak robię xD
). Wszyscy stanęli w ,,budkach". O tuż , podział był taki , że nie
ścigałam się z moimi. Mieli na końcu poruwnać czas i nie osoba , ale
stadnina wygrywała.
- 3...2...1.... Start! - Powiedział jakiś głos i ruszyliśmy.
Mystery gnała jak burza. Szybko to minęło. Byłam już przy końcu. Ale
Cloe deptała mi po piętach! Nie pamiętam , co się stało. Ale chyba Cloe
wpadła na mojego konia. Brakowało 10 cm. I bym wygrała. Leżę w szpitalu
ze złamanymi nogami. Mystery nic nie jest - wpadła na piach. Miała
lekkie lądowanie - na moich nogach. Na szczęście sędzia ją
zdiskiwilawykował ( czy jakoś tak xD) I mnie uznano za zwyciężce. Wszystko PRAWIE dobrze się skończyło. A jak nam poszło? Nie wiem...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz